Energia do działania
Jedna z uczestniczek robi kurs prawa jazdy na samochody ciężarowe i podpisuje kontrakt z Wojskiem Polskim. Inna stawia na własny biznes i otwiera gabinet kosmetyczny. Są też prawniczka i edukatorka z obszaru finansów. Tym wszystkim osobom środki z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego pozwoliły znaleźć swoje miejsce na rynku pracy. Powiatowym urzędom pracy z kolei dały skuteczne narzędzie wspierające aktywizację osób pozostających bez pracy. Ale potrzebna jest jeszcze motywacja.
O wykorzystaniu środków EFS z programu regionalnego postanowiliśmy porozmawiać z pracownikami Powiatowego Urzędu Pracy w Wałczu. Niemniej trzeba podkreślić, że bliźniacze projekty mogą realizować wszystkie urzędy pracy w regionie.
Urząd w Wałczu postawił sobie za cel zwiększenie zatrudnienia w powiecie wałeckim do końca 2019 r. w grupie 146 osób zarejestrowanych jako bezrobotne. Podobnie jak w innych pozakonkursowych projektach wspieranych z RPO WZ uczestnikami mogły być osoby w wieku 30 lat i więcej, w szczególności znajdujące się w trudnej sytuacji na rynku pracy (tj. 50+, kobiety, osoby z niepełnosprawnościami, długotrwale bezrobotne oraz o niskich kwalifikacjach).
Liczba osób, które podjęły pracę lub działalność gospodarczą ostatecznie wyniosła 120 osób (w założeniach miało to być 68 osób). Spośród 146 uczestników najwięcej odbyło staż w miejscu pracy, tj. 100 osób. 25 osób otrzymało dofinansowanie na podjęcie działalności gospodarczej, 15 uczestniczyło w szkoleniach zawodowych i 6 zostało zatrudnionych na refundowanych stanowiskach pracy w ramach refundacji kosztów wyposażenia stanowisk pracy.
Podczas rozmowy doradca widzi, kto z jaką motywacją przychodzi. Najlepiej, gdy uczestnik sam wskaże, jaki cel chce osiągnąć i co chciałby robić.
Justyna Wegner
Pierwszym etapem jest opracowanie Indywidualnego Planu Działania. To wówczas badane są preferencje i możliwości uczestników. – Podchodzimy do każdego indywidualnie. Podczas rozmowy doradca widzi, kto z jaką motywacją przychodzi. Czasami trzeba u takiej osoby wzbudzić motywację do działania, bo najlepiej, gdy uczestnik sam wskaże, jaki cel chce osiągnąć i co chciałby robić. Następnie dobierane są odpowiednie formy pomocy spośród tych wymienionych w ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy – wyjaśnia Justyna Wegner, specjalista ds. programów w Powiatowym Urzędzie Pracy w Wałczu. Są to m.in. poradnictwo zawodowe, pośrednictwo pracy, staż, jednorazowe środki na podjęcie działalności gospodarczej, zatrudnienie w ramach refundacji kosztów wyposażenia lub doposażenia stanowiska pracy oraz szkolenie.
– Z naszych analiz wynika, że zdecydowana większość uczestników projektu, bo ok. 80 proc., miało wykształcenie co najwyżej średnie. Wśród nich wielu nie miało żadnego zawodu. Dlatego takie osoby najczęściej są kierowane na staż, bo to najskuteczniejszy sposób na przyuczenie i zdobycie zatrudnienia. Tak staramy się negocjować warunki z pracodawcami, by osoby odbywające staż mogły po jego odbyciu podpisać umowę o pracę – mówi pani Justyna. Staże mogły trwać do 6 miesięcy, a uczestnicy dostawali w tym okresie stypendium. Dodatkowo mogli również skorzystać z refundacji kosztów dojazdu.
Takie podejście urzędu do klienta daje też nieoczekiwane efekty, jak podejmowanie się przez kobiety nieszablonowych zajęć. – Uczestnikiem projektu była na przykład pani, która postanowiła zostać kierowcą zawodowym. Została skierowana na szkolenie na prawo jazdy kategorii C+E. Po zdanym egzaminie podpisała dwuletni kontrakt z Wojskiem Polskim – dodaje Justyna Wegner.
Być panią swojego losu
Najchętniej swoimi historiami chcą się dzielić osoby, które rozpoczęły działalność na własny rachunek. Uczestnicy projektu, którzy otrzymali jednorazowe środki na podjęcie działalności gospodarczej, w większości zdecydowali się na świadczenie różnego rodzaju usług budowlanych, naprawy pojazdów, usług kosmetycznych, stolarskich, fitness, zagospodarowania terenów zielonych. Jedna osoba zajęła się produkcją odzieży.
Motywacja może się stać motorem działania, ale podobnie pasja. Tej nie brakowało – jak zapewnia Justyna Wegner – mieszkance Wałcza, która była zatrudniona w jednym z salonów urody jako kosmetyczka, ale postanowiła przejść na własny rachunek. Ewę Swędrowską odwiedziliśmy w jej niewielkim gabinecie. Przywitała nas z uśmiechem.
Już przez uchylone drzwi w oczy rzucają się sterylnie czyste urządzenia oraz zestawy kosmetyków. Robi to dobre wrażenie, chociaż pani Ewie marzy się większy gabinet z oddzielną poczekalnią. – Działam tutaj dwa i pół roku. Najtrudniejsze dla mnie okazało się znalezienie odpowiednich kosmetyków i urządzeń – mówi. Wcześniej jako pracownik nie musiała się tym zajmować. – W projekcie kwoty były podzielone: część mogłam przeznaczyć na sprzęt, a część na preparaty – dodaje.
Do Powiatowego Urzędu Pracy zgłosiła się z jasnym postanowieniem założenia własnej działalności. – Panie urzędniczki były bardzo pomocne. Trafiłam naprawdę na fajną grupę osób. Miałam dobre wsparcie – wszystko mi wyjaśniały, co mogę kupić za dofinansowanie z projektu, jak wypełnić dokumenty, jak rozliczyć zakupy – opowiada.
Miałam dobre wsparcie – panie wszystko mi wyjaśniły.
Ewa Swędrowska
Okresy lockdownu udało się przetrwać. – Wykonuję zabiegi przede wszystkim na twarz, szyję i dekolt. Ale jest to dziedzina, w której wiele się zmienia, dlatego chcę się jeszcze szkolić – mówi Ewa Swendrowska. Wie, że w Bazie Usług Rozwojowych można znaleźć dużo kursów dofinansowanych z Unii Europejskiej. – Już mam informację, że będzie coś, co mnie interesuje, więc jestem zdecydowana – mówi. Wtedy i stałym klientom można zawsze coś nowego podpowiedzieć.
Finanse dla każdego
Dzięki wskazaniom pani Justyny z wałeckiego urzędu pracy na początku września spotykamy się z Anną Chandoszko w Muzeum Ziemi Wałeckiej, gdzie akurat trwa wystawa „Pieniądze to nie wszystko…”. Pani Anna prowadzi tam Letnią Akademię Finansów. Jaka jest jej historia? – Z wykształcenia jestem finansistą z wieloletnim doświadczeniem w bankowości. Gdy zostałam mamą, bank, w którym pracowałam, połączył się z innym, a mój oddział został przeznaczony do likwidacji – opowiada. Stanęła przed pytaniem, co dalej. Chciała być aktywna zawodowo, więc nastawiała się na powrót do pracy po urlopie macierzyńskim.
To był przełomowy moment w życiu pani Anny. – Miałam pierwsze doświadczenia związane z prowadzeniem różnego rodzaju szkoleń, bo wcześniej pracowałam w centrali banku, wdrażając nowych pracowników. Później podczas pracy w oddziale banku udzielałam się wolontarystycznie, przeprowadzając w szkołach lekcje o finansach.
Takie były początki. Dowiedziała się, że Powiatowy Urząd Pracy w Wałczu wspiera zakładanie działalności ze środków EFS. Ale nie chciała rezygnować z pracy w obszarze finansów, bo z nimi była związana przez całe swoje życie zawodowe. – Wtedy pomyślałam, że powinnam iść dalej w kierunku dzielenia się wiedzą o finansach. Umacniali mnie w tym moi najbliżsi. „Jak nie teraz, to kiedy?” – pytali. Nie chciałam później żałować, że nie spróbowałam. Najwyżej, jak się nie uda, wstanę, otrzepię kolana i pójdę dalej.
Pani Anna już wiedziała, jak ma wyglądać jej model biznesowy – działalność powinna być oparta na nowoczesnej dydaktyce. Zdawała sobie sprawę, że musi zainwestować nie tylko w stronę internetową, ale też w dobrą platformę do kursów online. A urząd pracy mógł na to wszystko udzielić wsparcia finansowego. – Gdyby nie możliwość skorzystania z tego dofinansowania, chyba nie poszłabym od razu w taki model. A on – jak się wkrótce okazało – dobrze się sprawdził w czasie pandemii.
Możliwość skorzystania z projektu to był wiatr w żagle. Podczas gdy znajomi wokoło pytali panią Annę, kiedy pójdzie do „normalnej” pracy, ona w urzędzie pracy analizowała założenia swojej przyszłej działalności. Wiedziała już, które elementy musi dopracować. – Zgłosiłam się do urzędu z już mocno sformatowaną wizją tego, co chcę robić. Zdałam sobie sprawę z drzemiącej we mnie silnej potrzeby dzielenia się wiedzą o finansach. To przyniosło odpowiedź na pytanie, czym się zająć biznesowo – edukacją finansową dzieci i młodzieży. Zaznaczałam, że nie chcę iść w biznesie w realizację żadnej pasji. Chciałam z przyjemnością godzić życie prywatne z zawodowym, mieć czas dla rodziny, większą
elastyczność.
Pieniądze i finanse to tematy,
Anna Chandoszko
które są moim chlebem i pasją jednocześnie.
Pani Anna nie jest jednak przeciwnikiem pracy na etacie. Prowadząc zajęcia z przedsiębiorczości dla studentów Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Wałczu (to jedna z nóg, na których opiera się jej działalność), stara się równoważyć argumenty za i przeciw. – Gdy rozmawiamy na ten temat, zawsze podkreślam, że etat nie jest niczym złym. Nie chcę na takim przedmiocie opowiadać, że działalność na własny rachunek jest najlepszym rozwiązaniem dla każdego i w każdej sytuacji. W moim przypadku chodziło o pogodzenie pracy z potrzebami rodziny. Mam miesiące, kiedy pracuję bardzo dużo, po 10-12 godzin dziennie. Ale są okresy, jak wakacje, gdy z góry wiem, że w np. sierpniu nie będę pracowała i muszę ten czas w stu procentach poświęcić mojej rodzinie.
Dywersyfikacja i inwestycja w edukację
Przed rozmową pani Anna oprowadziła nas po wystawie. Ale chcielibyśmy lepiej zrozumieć, jak zajęcia w muzeum wpisują się w jej działalność. – Moją firmę porównałabym do stołu. Staram się, żeby stał na czterech nogach. Pierwszą nogą w tym stole jest działalność związana z projektami. W muzeum wspólnie z lokalnym stowarzyszeniem realizujemy program edukacji ekonomicznej. Stworzona wystawa pozwala odbyć podróż w czasie i stanąć twarzą w twarz z przewrotnymi dziejami polskiej waluty. Na bazie tej historii prowadzę tutaj warsztaty właśnie z umiejętności zarządzania budżetem, kształtowania nawyku oszczędzania. Drugą nogą stołu są kursy online i webinary. Ta część działalności mocniej się rozwinęła w czasie pandemii. Trzecią nogą jest wspomniana wcześniej współpraca z PWSZ, czyli z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową, gdzie dzielę się swoją wiedzą i prowadzę zajęcia ze studentami. A czwartą nogą jest książka, którą stworzyłam i wydałam wspólnie z Agnieszką Halamą – opowiada.
Reasumując, ten stół-firma ma różne nogi, ale nie każda z tych nóg jest ciągle tak samo stabilna. Pani Anna budowała firmę, która w obliczu wielu ryzyk gospodarczych będzie stać (funkcjonować), mimo że czasami pewne będą tylko dwie lub trzy nogi. Tego wyczulenia na dywersyfikację w biznesie nauczyły ją lata pracy w banku.
Oglądamy książeczkę (bo to nieduży format), w której tekstowi towarzyszą charakterystyczne rysunki. „Kwadraciaki i finanse” to lekcja ekonomii przede wszystkim dla dzieci i młodzieży. Ale i nie jeden rodzic może się z niej sporo nauczyć. – Wiele pytań, na które odpowiadamy w książce, usłyszałam podczas spotkań z dziećmi. Ale szukam też odbiorców po stronie rodziców, bo sama jestem rodzicem. Ta perspektywa ma duże znaczenie w mojej działalności. W przeciwnym razie mogłabym się dzielić jedynie wiedzą teoretyczną na temat finansów. A ja stawiam jednak na umiejętności i wiele rzeczy w pierwszej kolejności testuję na własnych dzieciach.
A więc jest to rodzaj misji? Pani Anna wraca wspomnieniami do okresu pracy zawodowej, gdy była dyrektorem oddziału banku. – Gdy przychodzili młodzi ludzie w sprawie kredytu, często deklarowali już gotowość na podjęcie decyzji związanej np. zakupem pierwszej nieruchomości i wzięcie kredytu. Jednakże często można było zaobserwować, że bardziej koncentrowali się na tym, w jakim kolorze będą szukać mebli czy urządzać wnętrze, aniżeli chcieli się skupiać na zapisach umowy kredytowej. To było dla mnie naprawdę przerażające, bo jako pracownicy banku byliśmy zobligowani, by wszystko skrupulatnie wytłumaczyć, uświadomić ryzyka, a częstokroć był to monolog czysto informacyjny Brak pytań. A w życiu zdarzają się różne sytuacje– utraty pracy czy śmierć kredytobiorcy, współmałżonka. Wtedy dopiero człowiek się zastanawia, co tam jest w tej umowie – mówi Anna Chandoszko. Dlatego z naszymi dziećmi powinniśmy rozmawiać o finansach. – Jeżeli zdołamy dzieciom pokazać, że pieniądze biorą się z pracy, jeżeli wyjaśnimy, jak powinien wyglądać proces podejmowania decyzji zakupowych, to będzie to wtedy najlepsza inwestycja – mówi pani Anna.
Wsparcie dla młodego adwokata
Powiatowy Urząd Pracy w Pyrzycach z kolei polecił nam skontaktować się z prawniczką Dominiką Dalke, która zgodziła się podzielić z nami doświadczeniami z udziału w projekcie. – Jestem rodowitą pyrzyczanką. Mimo że studiowałam w Szczecinie, to jednak Pyrzyce są nadal w moim sercu i jestem z tym miastem związana. Jednak ze względu na specyfikę zawodu, który wybrałam, to Szczecin okazał się najlepszym miejscem, gdzie taką działalność warto rozpocząć. Tym bardziej że tutaj odbywałam aplikację adwokacką – mówi Dominika Dalke, która od niedawna prowadzi własną kancelarię adwokacką.
Dowiedziała się, że jest taki program, z którego mogłaby skorzystać jako osoba rozpoczynająca działalność gospodarczą. Pracownicy urzędu pracy w Pyrzycach okazali się bardzo pomocni. Odpowiadali praktycznie na każde pytanie, jak od strony formalnej wygląda prowadzenie własnej firmy, co można kupić za dofinansowanie.
Co potrzeba adwokatowi do pracy oprócz szerokiej wiedzy? – Pieniądze z programu spożytkowałam przede wszystkim na sprzęt, który jest mi potrzebny do pracy. Były to zdrowy dla kręgosłupa fotel, komputer stacjonarny, a także laptop, bo często spotykam się z klientami poza kancelarią. Zabieram go także na czynności procesowe w prokuraturach czy w sądach – mówi.
Dominika Dalke jest przekonana, że gdyby nie pomoc Powiatowego Urzędu Pracy i funduszy unijnych jej start byłby dużo trudniejszy. Działalność rozpoczęła w grudniu 2020 r., a zgodnie zapisami umowy o dofinansowanie – musi ją utrzymać przez 12 miesięcy. – Co kilka miesięcy informuję urząd o mojej bieżącej sytuacji. Wykonując zawód adwokata, nie możemy być zatrudnieni na etat, więc ta działalność gospodarcza była wpisana w moją ścieżkę zawodową. Można ewentualnie jeszcze założyć spółkę, ale o tym może pomyślę w dalszej przyszłości. Nie jest łatwo zaczynać, jak się jest młodym adwokatem, bo jest nas coraz więcej na rynku. Wprawdzie rośnie też zapotrzebowanie na nasze usługi, niemniej jednak klienci cenią sobie przede wszystkim doświadczenie – tłumaczy. Liczy, że jako adwokat będzie pracować do emerytury. Zajmuje się przede wszystkim sprawami cywilnymi, rodzinnymi, a w związku ze swoją aplikacją nabrała także doświadczenia w prawie karnym.
W trosce o nasze zdrowie
Patrycja Biernacka ukończyła Technologię Żywności i Żywienia na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie (ZUT). Już podczas studiów myślała o otwarciu gabinetu dietetycznego.
– Po ukończeniu studiów skonsultowałam się z pracownikami Urzędu Miejskiego w Lipianach, gdzie panie pomogły mi przygotować dokumentację, którą trzeba było złożyć do Powiatowego Urzędu Pracy w Pyrzycach – wspomina pani Patrycja.
Wkrótce odbyły się dwa spotkania w urzędzie pracy, podczas których musiała odpowiedzieć na wiele pytań. Rozmowa miała na celu zbadanie, czy jest odpowiednio zmotywowana i przygotowana do poprowadzenia własnej firmy. – Trochę się stresowałam, bo zwłaszcza drugie spotkanie wyglądało jak egzamin. Trzyosobowa komisja i wiele pytań, na które nie byłam jakoś specjalnie przygotowana. Teraz, z perspektywy czasu, rozumiem, po co to było. Jeżeli kandydat wie, dlaczego chce założyć działalność gospodarczą, ma odpowiednią wiedzę do poprowadzenia firmy o wybranym profilu, to nie ma się czego obawiać – opowiada Patrycja Biernacka.
Po kilku dniach pani Patrycja dowiedziała się, że proces rekrutacji przeszła pozytywnie, podpisała umowę i otrzymała dofinansowanie na rozpoczęcie działalności. Pierwszy gabinet otworzyła w grudniu 2020 r. w Stargardzie. Za dotację kupiła to, co niezbędne w pracy dietetyka: analizator składu ciała, urządzenia do mierzenia wzrostu, program dietetyczny, laptopa. Mimo że (a może właśnie dlatego!) był środek pandemii szybko zaczęło jej przybywać klientów. Okazało się, że rozpoczęcie działalności w tym czasie było słuszną decyzją. – Mam coraz więcej chętnych i od pół roku drugi gabinet w Lipianach. Pandemia COVID-19 nie przeszkodziła mi w pracy. Pobudziła ludzi do dbania o własne zdrowie – mówi.
Patrycja Biernacka w dalszym ciągu chce się kształcić w swojej dziedzinie. Od października 2021 r. jest doktorantką na ZUT w Szczecinie. Skorzystają na tym pacjenci, bo zdobytą wiedzę z powodzeniem będzie wykorzystywała w swoich gabinetach. – Tylko czasu coraz mniej – śmieje się.
Historia jest otwarta
Te historie pokazują, że energia do działania jest skumulowana w motywacji. Osoby świadome własnych potrzeb szybciej decydują się na wybór drogi i znajdują swoje miejsce na rynku pracy. Innym trzeba pomóc wydobyć na światło dzienne to, co może stanowić ich silną stronę, w czym mogłyby szukać spełnienia, a przynajmniej szansy na stabilność. Może któraś z naszych bohaterek zainspiruje też kogoś z Was? Historię pisze każdy kolejny dzień, ale każdy z nas ma wpływ na to, jak ten dzień będzie wyglądał.
Jerzy Gontarz
Powyższy materiał dot. projektów realizowanych w ramach Działania 6.5 Kompleksowe wsparcie głównie dla osób bezrobotnych, biernych zawodowo, zwłaszcza znajdujących się w szczególnie trudnej sytuacji na rynku pracy obejmujące pomoc w aktywnym poszukiwaniu pracy oraz działania na rzecz podnoszenia kwalifikacji zawodowych Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego na lata 2014-2021 przez Powiatowy Urząd Pracy w Wałczu pn.: „Aktywizacja osób pozostających bez pracy w wieku 30 lat i więcej, w szczególności znajdujących się w trudnej sytuacji na rynku pracy w powiecie wałeckim (V)” wartość projektu 1 127 172,90 zł. oraz przez Powiatowy Urząd Pracy w Pyrzycach pn. „Aktywizacja osób pozostających bez pracy w wieku 30 lat i więcej, w szczególności znajdujących się w trudnej sytuacji na rynku pracy w powiecie pyrzyckim (V)” – wartość projektu 1 285 279,70 zł.